Dzień chyli się ku końcowi. Klapnęłam na fotel przed komputerem, chociaż powinnam iść już spać. Wiele mam do powiedzenia ale wiem, że dziś już jest zbyt mało czasu aby poruszyć wszystkie tematy, które chodzą mi po głowie. Czuję jednak, że muszę napisać choć kilka słów.
Miałam stresujący tydzień, 5 dni migreny, sporo zmartwień, ogrom pracy, doświadczyłam pełnego wachlarza emocji: od szczęścia do ogromnego smutku, poczucia beznadziei i bezsilności. Po piątku wolnym od migreny, ból dopadł mnie teraz. Próbuję się zaraza rozwinąć, ale się nie dam. Ile można??????
2 marca J. sprzedawała harcerskie ciasteczka z koleżanką A. Byłam z niej bardzo dumna. Świetnie sobie poradziła. Dziewczyny zrobiły plakat reklamujący produkt i na zmianę albo pytały potencjalnych klientów czy zechcą kupić pyszne ciasteczka albo przyjmowały i liczyły pieniądze. Sprzedały 59 pudełek w ciągu 2 godzin. Wynik świetny biorąc pod uwagę fakt, że stoisko miały przed sklepem z artykułami budowlanymi. Jeden pan, weteran wojenny, zapłacił 10 dolarów (1 pudełko kosztuje 4$): 2 dolary dotacji na naszą drużynę, 8$ za dwa pudełka. 1 zabrał ze sobą, drugie polecił dać pierwszej dziewczynce która wyjdzie ze sklepu (mogła sobie wybrać rodzaj). Myślę, że to był bardzo miły gest.
A w niedzielę zaczęła się migrena, trwała i trwała a ja jadłam kolejne tabletki. Mam nadzieję, że przynajmniej moja wątroba czuje się dobrze i w końcu nie zacznie się buntować.
Dni płynęły:
- Jak wspomniałam wyżej na łykaniu kolejnych tabletek, uderzeniach gorąca, podczas których ból był silniejszy,
- Na czekaniu:
- Na drzemaniu:
- Na czekaniu aż przestanie boleć (po drzemce, która czasem pomaga a czasem nie)
Tutaj wersja nieupiększona: tam wyglądam jak mam migrenę i uderzenie gorąca:
- Na porannym pośpiechu i bieganiu po domu z rozwianym włosem:
I jeszcze w innym kolorze, bo podobają mi się opcje aparatu:
- Na piciu yerby:
- Na gotowaniu:
- Szukaniu wiosny:
- Robieniu sobie żartów:
- I baniek mydlanych:
- Odwiedzeniu dziecka w szkole podczas przerwy na „lunch”:
- Na kombinowaniu przebrania dla dziatwy (za postać z książki):
- Na czekaniu aż dziatwa wyjdzie ze szkoły:
- Na obserwowaniu
- Na robieniu zdjęć jedynemu w okolicy nieruchawemu obiektowi żyjącemu i eksperymentach z kolorem i ostrością:
Wracając do piątku: chwała i dzięki Stwórcy za yerba mate. Dzisiaj podejmowałam dramatyczne próby nadrobienia zaległości z 5 dni migreny):
- Uprałam poszwy i powłoczki
- Uprałam rodzicielską kołdrę i 6 poduszek
- Założyłam pościel i nie padłam, choć prawie (kto ma łóżka piętrowe, a szczególnie takie z IKEA z jednym spaniem pod sufitem, wie o czym mówię). Trochę pomógł P.
- Popracowałam z ogródku
- Ugotowałam prawie zupę i całkiem kolację
- Sprzątnęłam kuchnię i ponownie ją usyfiłam
- Złożyłam pranie sprzed kilku dni i rozparcelowałam (3 wieeelkie michy)
- Obejrzałam wiadomości (polskie)
- Wzięłam prysznic (P. zawsze mnie pyta, dokąd zamierzam zabrać prysznic)
- Wykonałam parę telefonów
- Zaprowadziłam i odebrałam dziatwę ze szkoły (tylko J. i D.)
- Prawdopodobnie zrobiłam milion innych rzeczy o których nie pamiętam
- Piszę teraz bloga
- Jak się uda to jeszcze w piątek pójdę spać (jest 23.46)
Chyba jednak pójdę spać.
Życzę wszystkim miłego dnia.
Podoba mi się to zdjęcie , gdzie wyglądasz jak kobieta-wamp (z rozwianym włosem:-)).
🙂