Przeżyłam ;-)

Jestem już po pierwszym teście.

Początek dnia był ciężki. Zadzwonił budzik, poczłapałam na dół i przysiadłam na chwilę na kanapie, by się ocknąć jakieś 40 minut później. W panice, o suchym pysku i przeraźliwie pustym żołądku zebrałam się do kupy, zorganizowałam rodzinie poranek 😉 i pojechałam do kliniki.

Czekała już na mnie przemiła pani dietetyczka i rozpoczęła się zabawa. Nie będę opisywać całego procesu, ale bywało zabawnie, zbyt zabawnie, a ja byłam wściekle głodna. Spędziłam tam 4 urocze godziny 🙂 Kolejny tego typu teścik za tydzień. Jeżeli wyniki będą pozytywne (w negatywnym sensie haha), przejdę chyba na odżywianie praną 😉 Przynajmniej będę smukła 😉

Generalnie mam teraz tydzień przyjemności 😉 Oj tam Oj tam

Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni 🙂 Poważnie 🙂

Polak głodny to zły…;-)

Ludzie Kochani

Jak długo żyję, nie byłam na diecie odchudzającej. Starałam się co najwyżej nie objadać. Z różnych powodów muszę unikać różnych pokarmów, ale raczej nie nazwałabym tego dietą – raczej stylem życia 😉

Dzisiaj jednak jestem na diecie. Jutro mam test na nietolerancję pokarmową. Po wykreśleniu wszystkiego co, czego mi nie wolno, nie mam akurat w domu, albo nie jem z przekonania (mięso) zostały:

  1. Biały ryż
  2. Jajka
  3. Czarna niesłodzona kawa
  4. Niesłodzona czarna herbata
  5. Sól
  6. Woda

Mam więc wiele opcji do wyboru:

  1. Biały ryż na sypko z solą
  2. Biały ryż na sypko bez soli
  3. Kleik ryżowy z solą
  4. Kleik ryżowy bez soli
  5. Jajko na twardo
  6. Jajko na miękko
  7. Jajko na półmiękko
  8. Jajecznica (oczywiście bez tłuszczu to wszystko)
  9. Ryż z jajkiem
  10. Jajko z ryżem
  11. Kawa czarna z ryżem i jajkiem
  12. Kawa czarna samodzielna 😉
  13. Czarna herbata na deser
  14. Pseudoomlet z ryżem zmielonym na mąkę
  15. Racuszki z wyżej wymienionych składników
  16. Mleko ryżowe samodzielnie wykonane

Podejrzewam, że jeszcze kilka pozycji bym znalazła 😉

W związku z dzisiejszą dietą należy do mnie się zbliżać powoli, bez jedzenia i ostrożnie dobierać słowa.

Zapowiedziałam rodzinie, że posiłki muszą zapewnić sobie sami, bo ja do kuchni się nie zbliżam. Pan mąż zapytał mnie w związku z tym, czy powinni się ewakuować? Może to i dobry pomysł.

Za tydzień powtórka mojego urozmaiconego menu.

Od jakiegoś czasu myślę o głodówkach. Gdybym moje myśli wprowadziła w życie, dzisiaj nie byłabym taka niebezpieczna 😉

IMG_20140316_125342

Kiedy będzie poniedziałek ???

Codzienne okruchy szczęścia

Carpe diem Ludziska 🙂

Lubię życie, lubię drobne przyjemności dnia codziennego. Każda chwila jest istotna i warta docenienia. Dobra kawa, kwadrans drzemki, czy interesująca książka.

IMG_20140312_121326 IMG_20140312_111911 IMG_20140312_113230 IMG_20140312_113518 IMG_20140312_120527 IMG_20140312_121210 IMG_20140312_120430 IMG_20140312_120721 IMG_20140312_121008

Z wiosennym pozdrowieniem

Witam wszystkich z prawdziwie wiosennym entuzjazmem. Pogoda w Olympii zwariowała i eksplodowała roślinnością. Poranek był chłodny: 1 może 2C. Ślubny skrobał samochód 😉 Po południu w słońcu było 20C. Ptaki darły się ze szczęścia jak oszalałe. Aż chce się iść na piknik, albo uciąć sobie drzemkę na kocyku 😉

IMG_20140312_112138 IMG_20140312_112000 IMG_20140312_112349 IMG_20140312_112452 IMG_20140312_112624 IMG_20140312_112541 IMG_20140312_112808 IMG_20140312_112717 IMG_20140312_112957 IMG_20140312_112905 IMG_20140312_113046

Witam kochani :-)

Od paru tygodni jestem bardzo aktywna fizycznie. Widzę poprawę zarówno stanu zdrowia jak i sylwetki. Od paru dni notuję niestety spadek formy. Myślałam, że to wirus, ale już wiem, że to coś innego 😉
To wiosna. Poważnie 🙂 Zaczęły kwitnąć drzewa, a pyłki mnie lubią, baaardzo lubią 😉 Dzisiaj rano myślałam, że stracę głos. Nie mogłabym wrzeszczeć. Dzieci by się ucieszyły 😉
Jednak jakoś chrypię, mówienie sprawia mi trudność, czuję się jak astmatyk 😉 (choć o ile wiem, astmy jeszcze nie stwierdzono, choć było blisko).

Chociaż do astronomicznej wiosny jeszcze trochę musimy poczekać, ja mam wiosnę w Olympii 🙂

First day of spring

Wariacko cieszę się, że jest weekend. Sobota jest moim ulubionym dniem. Dzisiaj w nocy przechodzimy na czas letni 🙂 Będzie jasno wieczorem 🙂

Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem :-)

Fajnie byłoby mieć Dżina w butelce, który spełniałby wszelkie życzenia, prawda?

Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że właściwie wszystkie moje życzenia się spełniają. Poprawka: spełnia się to czego pragnę z całego serca, jeśli wierzę, że się spełni. Proste, prawda?

Paulo Coelho napisał w Alchemiku:

I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu.”

Świetny artykuł napisał Kominek na swojej stronie kominek.es

http://kominek.es/2013/02/wyobraz-sobie-milion-dolarow-i-zachowuj-sie-tak-jakbys-tyle-mial/

Sobota 1 marca była bardzo pracowita. Miałam na głowie sporo około-domowych zajęć, zakupy i chóralną imprezę towarzyską. Po odbębnieniu części zajęć, kurcagalopkiem i z obłędem w oczach popędziłam do sklepu. Potrzebne było żarcie i spodnie na tyłek J. O ile żarcia zawsze w sklepach jest w bród, o tyle ze spodniami jest problem. Na ogół okazuje się, że pasowałoby coś pomiędzy dostępnymi rozmiarami. Na zakupy miałam godzinę, całkiem niedużo biorąc pod uwagę, że chyba cała Olympia w tym samym czasie poszła na zakupy, zajmując miejsca parkingowe i pętając się wszędzie.

Podeszłam do stoiska z ciuchami w Costco. Od niechcenia przejrzałam dokładnie tę samą kupkę spodni, którą przeglądałam tydzień wcześniej. Były rozmiary na 6, 8, 12 i 14 lat. Moja córka nosi na ogół 10. W desperacji złapałam 12. Była dziwnie mała. Obejrzałam wszystkie metki. Zewnętrzna podawała rozmiar 12, wewnętrzna 10. To były spodnie, które bardzo mi się podobały. Kupiłam, leżą idealnie.

Wiem, powiecie: przypadek. Może i tak. Faktem jednak jest, że dostałam co mi było bardzo potrzebne. Pojechałam do sklepu z myślą, że muszę wrócić ze spodniami i już. To były jedyne pasujące na J. spodnie.

IMG_20140301_153611-001 IMG_20140301_153622-001 IMG_20140301_153642-001

 

Co za dzień :-)

Matko i córko. Dwoję się i troję dzisiaj, by zrobić to, co zrobione być musi. Pracowałam dzisiaj (jako wolontariuszka) w szkolnej bibliotece, a po powrocie do domu latam jakbym miała motorek…wiecie gdzie 😉

Z tego pośpiechu wylałam wściekle gorącą parzącą się kawę (cudem nie na mnie – o dzięki Ci Aniele Stróżu) na podłogę. Ustrojstwo oblało mi szafki, dywanik, lodówkę i wpłynęło pod lodówkę. Fun. W sumie w ramach skłonów i przysiadów, mogę sobie zetrzeć marzące się fusy z podłogi.

Z zapałem robię nowe broszki, muszę w końcu zrobić im zdjęcia i wrzucić na moje blogi 😉